-Sama tak w nocy? Nie boisz się?- usłyszałam chrapliwy głos tuż obok mojego ucha. Przełknęłam ślinę.
-A co może mi się stać?- odpowiedziałam ze ściśniętym gardłem. Poczułam jego nos w swoich długich blond włosach. Zachichotał prosto po mojego ucha.
-No nie wiem, ktoś może Cię, tak zupełnie teoretycznie... porwać.- Nogi się pode mną ugięły, nie wiedziałam co mam robić. Jedynym pomysłem była ucieczka, ale nawet jeżeli udałoby mi się wyrwać z uścisku w samochodzie mogło być ich więcej. Postanowiłam więc zachować zimną krew. Jestem na osiedlu, w każdym domu pali się światło, ktoś mi chyba pomoże. Zobaczyłam jak w najbliższych domach ludzie zasłaniają okna. Zaschło mi w ustach i zaczęłam panikować.
-Puść mnie.- powiedziałam, nie miałam nic do stracenia. Zaczęłam się wyrywać.
-Zwolnij śliczna, nie uciekniesz mi tak szybko.
-Myślisz, że kim ja jestem? Puść mnie, bo zacznę krzyczeć.
-Myślisz, że ktoś Ci pomoże? Tutaj każdy pilnuje swoich spraw.- powiedział i poczułam jak jego ręka zsuwa się w dół mojej talii. Nie wiedziałam co mam robić, zaczęłam się wiercić żeby mnie puścił.
-Nigdzie nie idziesz księżniczko.- warknął i szarpnął mną. Nabrałam powietrza i chciałam zacząć krzyczeć, ale zakrył mi usta i wsadził mnie do samochodu. Nie wiedziałam co mam zrobić, spodziewałam się wszystkich scenariuszy. Znalazłam się na tylnym siedzeniu jego samochodu. Nie był sam, na miejscu pasażera siedział jego, jak mi się wydaje, kumpel. Nie widziałam ich twarzy, więc nie mogłam określić ich wieku. Ruszył, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Usiadłam więc prosto i zaczęłam bawić się paskiem od torebki, próbowałam się uspokoić i znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Patrzyłam za okno żeby mniej więcej wiedzieć gdzie jedziemy. Kiedy dojedziemy może stać się dosłownie wszystko, dlatego chciałam aby ta podróż trwała jak najdłużej, może zdążę coś wymyślić przez ten czas. Niestety już po chwili auto się zatrzymało, ktoś otworzył drzwi i brutalnie wyciągnął mnie z samochodu. Przycisnęli mnie do samochodu i zaczęli krępować nadgarstki, które zapiekły z bólu kiedy sznur zacisnął się na świeżych ranach. Chciałam się jakoś uwolnić, ale łzy zapiekły mnie pod powiekami kiedy zacisnęli go jeszcze mocniej. Nie chciałam okazywać swojej słabości, więc wzięłam się w garść. Kiedy już mnie związali zaczęli gdzieś prowadzić. Zaczęłam panikować, chciałam zasnąć i obudzić się po wszystkim, nie chciałam być świadoma tego co mi zrobią. Otworzyli drzwi i zepchnęli mnie ze schodów, udało mi się utrzymać równowagę. Znalazłam się w piwnicy, a serce podeszło mi do gardła kiedy zostałam popchnięta na brudny materac. Opadłam na niego bezwładnie, nie miałam siły walczyć. Po tym wszystkim co mnie dzisiaj spotkało czułam się jakby Bóg o mnie zapomniał, jakbym znudziła mu się i postanowił ze mną skończyć w najbardziej parszywy sposób. Łzy zaczęły mi się zbierać w kącikach oczu, więc zacisnęłam je z całej siły. Kiedy odważyłam się otworzyć oczy zobaczyłam ich twarze. Mieli około dwudziestu lat, nigdy ich nie widziałam, a byłam 3 lata młodsza i często widywałam się z ludźmi w ich wieku. Wpatrywali się we mnie pełnymi pożądania oczyma, spuściłam głowę, nie chciałam na nich patrzeć. Jeden z nich do mnie podszedł i założył mi włosy za ucho, jestem pewna, że wszyscy usłyszeli bicie mojego serca. Byłam przerażona. Ujął moją brodę i zaczął się przysuwać, wykręcałam się jak mogłam, jednak on był coraz bardziej natarczywy. Wtedy chłopak, który znalazł mnie na ulicy, Tyler, jak zdążyłam wywnioskować z ich rozmów, odciągnął go ode mnie.
-Zostaw ją.- powiedział, a we mnie błysnęła iskierka nadziei, podniosłam głowę i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.- Poczekamy na Hazzę. Nie wybaczy nam, że nie przeleciał pierwszy takiej laski.
No tak, mogłam się tego spodziewać.
-Posiedzisz tu trochę słonko. Trzy dni, nie więcej.- Tyler się zbliżył i przejechał językiem po mojej wardze. Tego już było za wiele. Korzystając z tego, że był tak blisko splunęłam mu w twarz. Nie miałam już nic do stracenia. Chłopak wymierzył mi siarczysty policzek, mój drugi dzisiaj.
-Suka- powiedział. Wytarł twarz, machnął na resztę i wyszli. Położyłam się na boku, materac śmierdział, ale byłam zbyt wykończona żeby zwracać na to uwagę. Jakimś cudem udało mi się zasnąć. Obudziłam się kiedy poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. To był ten chłopak, który wczoraj usiłował mnie pocałować.
-Rusz się, nie mam wieczności.- potrząsnął moim ramieniem.- Masz tu żarcie. Wpierdalaj, wrócę za pięć minut po talerz.- powiedział i wyszedł. Nikt nie był dla mnie nigdy tak nie miły, nie każdy mnie w szkole lubił, czasem mnie wyzywali. Ale do takiego traktowania nie przywykłam. Spojrzałam na talerz i zobaczyłam kanapkę z szynką i żółtym serem. Nie byłam głodna, ale wzięłam dwa gryzy, bo nie wiedziałam kiedy dane mi będzie coś jeszcze zjeść. Odsunęłam od siebie talerz i oparłam plecy o ścianę.Usiłowałam wymyślić coś żeby się stąd wydostać, ale wtedy wszedł Tyler.
-Prawie nic nie zjadłaś, ale jak wolisz. Dzisiaj już nie dostaniesz.- powiedział z fałszywy uśmiechem na twarzy.- ale masz szczęście. Dzisiaj zostaniesz zaspokojona pod innym względem.- powiedział bezczelnie patrząc mi w oczy. Zacisnęłam szczękę i nic nie odpowiedziałam.
-Nie jesteś zbyt rozmowna. Może to i lepiej, Haz nie lubi rozgadanych dziewczyn.
-Nie mówię nic, bo i tak nie zrozumiesz- odcięłam się, byłam przygotowana na to, że mnie uderzy. Jednak nie zrobił tego, wstał i splunął mi pod nogi.
-Kiedyś się doigrasz- wycedził i wyszedł. Trzasnął drzwiami, ale słyszałam jak rozmawiam z kumplami.
-Czym Cię znowu wkurwiła?- usłyszałam głos chłopaka, który przyniósł mi śniadanie
-Dziwka kwestionuje moją inteligencję!- zachichotałam. Mogłam sobie wyobrazić jak bardzo go tym zdenerwowałam. W pewnym sensie byłam z siebie dumna.
-W sumie to jej się nie dziwię.- usłyszałam głos, który znałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.
-Zaraz Ci przypierdolę!
-Spokojnie, spokojnie.- zaśmiał się, a ja znowu miałam nieodparte wrażenie, że znam tego kogoś.
-Zamiast pierdolić idź ją przeleć, bo my czekamy na swoją kolejkę!- krzyknął Tyler. A serce podeszło mi do gardła.
-Idę ją obczaić, a czy coś z tego będzie to się zobaczy.- Mimo zagrożenia ciągle nie wiedziałam czyi to głos, więc chciałam się tego jak najszybciej dowiedzieć. Kiedy drzwi się otworzyły obydwoje byliśmy w szoku. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałam...
******************************
Wiem, że ten rozdział, jest krótki, ale musiałam przerwać w tym momencie :3